poniedziałek, 19 marca 2012

AND THE SUN WAS SHINING


Kto projektował dworzec w Katowicach i dlaczego Kafka? Skąd osobliwa słabość Polaków do kapci? Jak przetrwać busz po polsku, założyć rodzinę i polubić szeleszczący język, będąc Irlandczykiem? O tych i innych problemach można porozmyślać, wybierając się wieczorem do teatru Korez na monodram „Sunshine”.


W tym spektaklu jednego aktora Peadar de Burca łączy modną konwencję stand-up comedy z formą kabaretową znaną z polskich scen, uzyskując iluzję niezobowiązującego spotkania aktora z widzem. Monolog sprawia wrażenie bardzo osobistej wypowiedzi, więc nietrudno przekonać publiczność, że wybrała się na kawę z interesującym cudzoziemcem, który ma bardzo dużo do powiedzenia, więc mówi bez przerwy z nieopanowaną energią i spontaniczną gestykulacją. Tak w „Sunshine” zacierają się granice między teatrem a rzeczywistością.


Anegdotki, które usłyszymy, dotyczą znanych stereotypów narodowych i codziennych, szarych rekwizytów: obrazu marudnego Polaka, fatalnego stanu dworców kolejowych i ojczystej miłości do noszenia wąsów. Zarówno w sferze merytorycznej jak i językowej performance mógłby wydawać się przeciętny, intrygujący jest natomiast sam sposób prowadzenia opowieści.


Oś konstrukcyjną spektaklu stanowi charyzma aktora, pełen pogody, naturalny styl sceniczny, lekkość w snuciu pozornie nieciekawych historii, a nawet pełen panmaskarady egocentryzm, który w gruncie rzeczy okazuje się ujmujący. Peadar de Burca zakłada kolejne maski: wrażliwego neurotyka, któremu zabijany na Boże Narodzenie karp przypomina Toma Hanksa, cynicznego obserwatora i opanowanego dziwnymi obsesjami hipochondryka, jednak jego monolog pozostaje opowieścią o poznawaniu, podróży nieco wyobcowanego człowieka, który stopniowo oswaja nieznaną kulturę, przygląda się jej z ironią, relacjonuje ciemne i jasne strony, a ostatecznie z ciepłym uśmiechem przyznaje, że sam jest częścią groteskowego świata, o którym mówi.


Wieczór z „Sunshine” to doskonały zastrzyk energii i ciekawe ćwiczenie lingwistyczne (monolog jest bowiem prowadzony po angielsku). Warto przyjrzeć się metodom, które odnalazł Peadar de Burca, aby prowadzić grę z konwencją teatralną i samym widzem, tworząc naturalny, sympatyczny nastrój pełen ciepłego, inteligentnego humoru. 


Anna Majewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz