W epoce betonowych lasów i multimedialnego gąszczu nie trzeba sięgać po Morusa, Campanellę czy Woltera w poszukiwaniu idealnych światów. Wystarczy błyskawiczna rejestracja, aby stać się członkiem społeczności oficjalnej strony Wielkiej Rzeczpospolitej: znaleźć się na liście honorowych obywateli, przeglądać dane Centralnego Archiwum Rządowego, zredagować artykuł dla Oficjalnego Serwisu Informacyjnego i móc zabrać głos na forum. Po męczącym dniu w pracy, zamiast śledzić przygnębiające doniesienia brukowców, internauci studiują bieżące wydarzenia na portalu, gdzie codziennie można przeczytać o nowych, oszołamiających sukcesach rodaków reklamowanych hasłem: „Niewiarygodne? W roku 2061 to normalne!”. Wielka Rzeczpospolita jest krajem, w którym studenci pisują do dziekanatu rozpaczliwe petycje z prośbą o poprawę egzaminów z powodu zbyt dobrych ocen i wysokiej zdawalności, dziennikarze powołują się wyłącznie na niezależnych ekspertów, podczas gdy doprowadzeni do bankructwa eksperci zależni na znak protestu całymi dniami pikietują pod siedzibami mediów, polscy siatkarze grają na poziomie przewyższającym najwyższy poziom, przedszkolaki pracują nad modernizacją zbrojeń Korpusu Inwazyjnego, a imperium obejmuje terytorium sześciu kontynentów i południowo-wschodnich połaci Marsa charakteryzujących się niezwykle sprawną administracją. W każdej chwili można skorzystać z zaawansowanej technologicznie przeglądarki internetowej „Binookle”, aby odnaleźć potrzebne informacje.
Wirtualna rzeczywistość żartobliwej idealizacji, panmaskarady i nieustannego puszczania oka pozwala uciec od codziennych problemów. Polemika z realnymi wydarzeniami o niepokojąco ostatecznym charakterze jest prowadzona przy pomocy karykatury. Śmiejąc się, odpoczywamy od uciążliwych, codziennych perypetii. Dobrze jest przy kubku gorącej herbaty czytać o podbojach, hegemonii i spadających cenach ropy, jednak idealna rzeczywistość to złudny obraz. Internauci, którzy prozę dnia powszedniego konfrontują z alternatywną rzeczywistością pełną szczęśliwych zakończeń, szczerych intencji i malejącej inflacji, nie potrafią zaakceptować realnego świata. Rezygnacja, z jaką odrzucają wymagające, codzienne wyzwania sprawia, że wirtualna zabawa jest postrzegana jako prawdziwe życie, a przygnębiony amator portali społecznościowych staje się niewolnikiem upragnionego fantazmatu utopii. Współczesne marzenia o idealnej rzeczywistości przypominają tęsknotę bohaterów Cortazara za „barką koloru wina, piękną niby lśniący czystością karaluch”, która odpływa zawsze, zanim jest już za późno.
Anna Majewska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz