piątek, 25 listopada 2011

Zapałkarz


Mały pokój pachnący kminkiem i drewnem, zielonkawe ściany, okno wychodzące na tłoczną ulicę, piramida pustych, papierowych pudełek – tutaj powstały misterne konstrukcje monumentalnych wieży wyciągowych, wiatraków i mostów cierpliwie wznoszone z… zapałek. Janusz Urbański, rudzki artysta i pasjonat, na jednym wydechu potrafi wymienić tysiąc zastosowań pudełka zapałek, snując opowieść o przygotowaniu szopki bożonarodzeniowej, którą lada dzień będzie można podziwiać w Kościele pod wezwaniem Ducha Świętego w Czarnym Lesie.
 Z gliwickich budowli fascynował mnie szyb kopalni ”Sośnica”, nieużywany, jeden z tych największych. Stał chyba na 100 metrów wysoki i tak mnie jakoś zainspirował. Obiekt nieskończony – mówi.

Praca nad konstrukcjami, chociaż żmudna i czasochłonna, toczy się w zawrotnym tempie i przynosi mnóstwo satysfakcji, a pan Janusz dniami i nocami skleja kolejne elementy.
 Robię takie budowle, które przyciągają wzrok, czyli na przykład mosty. Te mi się podobają. Proszę popatrzeć, tak to wygląda. Na most Waszyngtona zeszło mi 38 tysięcy zapałek, trzeba było wszystko odpowiednio wyważyć, żeby było stabilne, ale poszło szybko. Ten most najbardziej podoba się dzieciom - zrobiłem z niego tor dla plastikowych samochodów.
Konstrukcje są wyjątkowo wierne rzeczywistym budowlom, a pan Janusz z satysfakcją podkreśla ich zdumiewający realizm i harmonię każdego zapałkowego łuku.
 Zazwyczaj używam zdjęć i potem rekonstruuję to wszystko z życia - tak jak widać. Nie stosuję żadnych tekturek, tylko zapałki. Trzeba być konsekwentnym – dodaje.

Podczas gdy trwa praca nad pierwszą na Śląsku bożonarodzeniową szopką w całości wykonaną z zapałek, „pozytywnie zakręcone” hobby artysty cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Na pytanie, jak z kawałka drewna „wydłubać” arcydzieło, pan Janusz odpowiada rzeczowo:
– To dosyć proste. Potrzebny jest klej, nóż… no i zapałki.

Anna Majewska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz