poniedziałek, 28 listopada 2011

Kamery w przejściach podziemnych

Aż dziesięć nowych kamer pojawiło się w gliwickich przejściach podziemnych. Pięć z nich znajduje się w tunelu łączącym dworzec kolejowy i ulicę Tarnogórską. Pozostałe zostały zamontowane w przejściu łączącym ul. Bohaterów Getta Warszawskiego i Toszecką.


-Zagęszczenie kamer w przejściach spowodowało pożądany efekt prewencyjny czyli skutecznie zmniejszyło liczbę zdarzeń w tych miejscach. Jedyne interwencje jakie podejmowano to próby dokonania aktów wandalizmu (malowania po ścianach). Podejmowano tez interwencje wobec bardzo pijanych mężczyzn, którzy stwarzali zagrożenie dla siebie, a także gorszyli przechodniów stanem skrajnego upojenia – mówi Marek Słomski, oficer prasowy gliwickiej policji.


Kamery zamontowała Śląska Sieć Metropolitalna w ramach rozbudowy miejskiego monitoringu. Jak informuje rzecznik prasowy tej spółki, Mariusz Kopeć, miejsca montażu były skonsultowane z policją i strażą miejską. Zdanie mieszkańców miasta również zostało wzięte pod uwagę.


Są to najnowocześniejsze kamery w mieście - działają m.in. na podczerwień. Montując je uwzględniliśmy warunki, w których pracują. W sytuacji awarii elektryczności obraz jest cały czas rejestrowany i to w takiej jakości, że w razie potrzeby może być wykorzystany przez uprawnione służby np. do czynności procesowych. Mamy nadzieję, że dzięki obecności kamer poprawi się bezpieczeństwo osób korzystających z tych przejść - mówi Kopeć.

piątek, 25 listopada 2011

Zapałkarz


Mały pokój pachnący kminkiem i drewnem, zielonkawe ściany, okno wychodzące na tłoczną ulicę, piramida pustych, papierowych pudełek – tutaj powstały misterne konstrukcje monumentalnych wieży wyciągowych, wiatraków i mostów cierpliwie wznoszone z… zapałek. Janusz Urbański, rudzki artysta i pasjonat, na jednym wydechu potrafi wymienić tysiąc zastosowań pudełka zapałek, snując opowieść o przygotowaniu szopki bożonarodzeniowej, którą lada dzień będzie można podziwiać w Kościele pod wezwaniem Ducha Świętego w Czarnym Lesie.
 Z gliwickich budowli fascynował mnie szyb kopalni ”Sośnica”, nieużywany, jeden z tych największych. Stał chyba na 100 metrów wysoki i tak mnie jakoś zainspirował. Obiekt nieskończony – mówi.

Praca nad konstrukcjami, chociaż żmudna i czasochłonna, toczy się w zawrotnym tempie i przynosi mnóstwo satysfakcji, a pan Janusz dniami i nocami skleja kolejne elementy.
 Robię takie budowle, które przyciągają wzrok, czyli na przykład mosty. Te mi się podobają. Proszę popatrzeć, tak to wygląda. Na most Waszyngtona zeszło mi 38 tysięcy zapałek, trzeba było wszystko odpowiednio wyważyć, żeby było stabilne, ale poszło szybko. Ten most najbardziej podoba się dzieciom - zrobiłem z niego tor dla plastikowych samochodów.
Konstrukcje są wyjątkowo wierne rzeczywistym budowlom, a pan Janusz z satysfakcją podkreśla ich zdumiewający realizm i harmonię każdego zapałkowego łuku.
 Zazwyczaj używam zdjęć i potem rekonstruuję to wszystko z życia - tak jak widać. Nie stosuję żadnych tekturek, tylko zapałki. Trzeba być konsekwentnym – dodaje.

Podczas gdy trwa praca nad pierwszą na Śląsku bożonarodzeniową szopką w całości wykonaną z zapałek, „pozytywnie zakręcone” hobby artysty cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Na pytanie, jak z kawałka drewna „wydłubać” arcydzieło, pan Janusz odpowiada rzeczowo:
– To dosyć proste. Potrzebny jest klej, nóż… no i zapałki.

Anna Majewska

Barka piękna jak karaluch - czyli utopia koloru wina


W epoce betonowych lasów i multimedialnego gąszczu nie trzeba sięgać po Morusa, Campanellę czy Woltera w poszukiwaniu idealnych światów. Wystarczy błyskawiczna rejestracja, aby stać się członkiem społeczności oficjalnej strony Wielkiej Rzeczpospolitej: znaleźć się na liście honorowych obywateli, przeglądać dane Centralnego Archiwum Rządowego, zredagować artykuł dla Oficjalnego Serwisu Informacyjnego i móc zabrać głos na forum. Po męczącym dniu w pracy, zamiast śledzić przygnębiające doniesienia brukowców, internauci studiują bieżące wydarzenia na portalu, gdzie codziennie można przeczytać o nowych, oszołamiających sukcesach rodaków reklamowanych hasłem: „Niewiarygodne? W roku 2061 to normalne!”. Wielka Rzeczpospolita jest krajem, w którym studenci pisują do dziekanatu rozpaczliwe petycje z prośbą o poprawę egzaminów z powodu zbyt dobrych ocen i wysokiej zdawalności, dziennikarze powołują się wyłącznie na niezależnych ekspertów, podczas gdy doprowadzeni do bankructwa eksperci zależni na znak protestu całymi dniami pikietują pod siedzibami mediów, polscy siatkarze grają na poziomie przewyższającym najwyższy poziom, przedszkolaki pracują nad modernizacją zbrojeń Korpusu Inwazyjnego, a imperium obejmuje terytorium sześciu kontynentów i południowo-wschodnich połaci Marsa charakteryzujących się niezwykle sprawną administracją. W każdej chwili można skorzystać z zaawansowanej technologicznie przeglądarki internetowej „Binookle”, aby odnaleźć potrzebne informacje.


Wirtualna rzeczywistość żartobliwej idealizacji, panmaskarady i nieustannego puszczania oka pozwala uciec od codziennych problemów. Polemika z realnymi wydarzeniami o niepokojąco ostatecznym charakterze jest prowadzona przy pomocy karykatury. Śmiejąc się, odpoczywamy od uciążliwych, codziennych perypetii. Dobrze jest przy kubku gorącej herbaty czytać o podbojach, hegemonii i spadających cenach ropy, jednak idealna rzeczywistość to złudny obraz. Internauci, którzy prozę dnia powszedniego konfrontują z alternatywną rzeczywistością pełną szczęśliwych zakończeń, szczerych intencji i malejącej inflacji, nie potrafią zaakceptować realnego świata. Rezygnacja, z jaką odrzucają wymagające, codzienne wyzwania sprawia, że wirtualna zabawa jest postrzegana jako prawdziwe życie, a przygnębiony amator portali społecznościowych staje się niewolnikiem upragnionego fantazmatu utopii. Współczesne marzenia o idealnej rzeczywistości przypominają tęsknotę bohaterów Cortazara za „barką koloru wina, piękną niby lśniący czystością karaluch”, która odpływa zawsze, zanim jest już za późno.


Anna Majewska

czwartek, 24 listopada 2011

Internet w pogoni za gliwickim gwałcicielem


Po apelu gliwickiej policji kilkadziesiąt tysięcy internautów dowiedziało się o grasującym od sierpnia gliwickim gwałcicielu


Użytkownik barbra19 (od dwóch lat zarejestrowany na portalu wykop.pl) 6 dni temu dodał apel o pomoc w ujęciu gwałciciela. W krótkim czasie ponad 1000 użytkowników “wykopało” post, plasując go na pierwszym miejscu strony głównej odwiedzanej dziennie przez 35 000 internautów. Niektórzy z nich dali upust swojej frustracji w komentarzach: “Jak ja nie cierpię takich zboków. Każdy taki seryjny zbok powinien być zdybany i z urzędu kastrowany.” albo “Czy nasza policja potrafi tylko pałować staruszki, a w prawdziwych śledztwach muszą szukać pomocy u internautów?”. Kontrować próbował damianoos: “tylko że przestępca działa wyłącznie w rejonie Gliwic, które są średniej wielkości miastem. Czy potrzeba aż takiego rozgłosu? (…) Studiuje w Gliwicach, pomimo że tam nie mieszkam, to już o tej sprawie wiem od dłuższego czasu. Podobnie moi znajomi. Miejscowi znają problem i nie jeden raz widzieli już ten portret pamięciowy. Po co więc ogłaszać to na całą Polskę? Gdyby to był przestępca który działa na terenie całego kraju, nie miałbym nic przeciwko”, został zasypany minusami i odparty prostą logiką hotsteppera “Słyszałeś kiedyś o gwałcicielu który działał na terenie CAŁEGO kraju?”. “Całkiem przystojny facet.” - żartobliwie podsumował całą sprawę bennny. 
Poszukiwany ma wzrost około 175-180 cm, jest szczupłej budowy ciała. Ma około 30 lat. Policja prosi o zgłaszanie się kobiet, które zostały zaatakowane, ale dotychczas nie złożyły zawiadomienia o przestępstwie.






ox

środa, 23 listopada 2011

Tragiczny pożar w Zabrzu. Są ofiary.



Z 22 na 23 listopada doszło do tragicznego pożaru w Zabrzu przy ulicy Curie- Skłodowskiej. Strażacy po wejściu do środka, znaleźli dwóch mężczyzn leżących na podłodze.

Pożar wybuchł po godzinie 1.30. W trakcie akcji ratowniczej strażacy wyprowadzili z zadymionego pomieszczenia dwóch mężczyzn, których mimo reanimacji nie udało się uratować. Bezpośrednią przyczynę ich śmierci wykaże sekcja zwłok. Trwa ustalanie tożsamości mężczyzn. Służby ratownicze po wejściu do mieszkania zobaczyli palącą się kanapę. W wyniku pożaru z budynku z sąsiednich mieszkań ewakuowano 9 osób. Jedna z ewakuowanych osób, którą była 79- letnia kobieta- z objawami zatrucia została przewieziona do szpitala w Zabrzu- Biskupicach.

Po zakończonej akcji wszyscy ewakuowani mieszkańcy mogli powrócić do swoich mieszkań.
Policjanci, którzy zajmują się tą sprawą ustalają, czy ubiegłej nocy w mieszkaniu, nie przebywały jeszcze inne osoby.




Kasia Baryn



Ojciec oskarżony o morderstwo dziecka

Postawiono zarzuty zabójcy z Zabrza, sprawcy śmierci 2-miesięcznego dziecka. Grozi mu 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie.

Dzięki szczegółowej opinii biegłych Prokuraturze Rejonowej w Zabrzu udało się postawić zarzut 29-letniemu ojcu zabójstwa jego 2-miesięcznego dziecka. Do tragedii doszło w zabrzańskich Biskupicach 18 czerwca br. 

Matka dziecka po powrocie z wykładów szkolnych stwierdziła że dziecko nie daje oznak życia. Lekarz pogotowia ratunkowego potwierdził zgon dziecka. W trakcie interwencji, ojciec zbiegł z miejsca zdarzenia.
Dzięki interwencji zabrzańskiej policji, sprawcę udało się schwytać jeszcze tego samego dnia. Był pod wpływem alkoholu i nie przyznawał się do winy. 

Obrażenia dziecka wykazała sekcja zwłok, dzięki czemu prokuratura postawiła wyrodnemu ojcu zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała dziecka, którego następstwem była śmierć. Intensywna praca śledczych nad sprawą doprowadziła do zmiany kwalifikacji prawnej czynu. Zmiana ta pozwoliła na postawienie zarzutu morderstwa.

Sandra Ledzion

poniedziałek, 21 listopada 2011

„Od Piaf do Garou” Michała Bajora


26 listopada o godzinie 19 w Gliwickim Teatrze Muzycznym, Michał Bajor zaprezentuje publiczności recital „Od Piaf do Garou”.

To już 17 płyta w karierze Michała Bajora, a nadal zachwyca i przyciąga nowych słuchaczy. Od wielkiego wydarzenia, jakim była rola w spektaklu muzycznym pt. „Brel” w warszawskim teatrze Ateneum, aktor i piosenkarz poświęcił się prawie całkowicie karierze związanej z muzyką.

Artysta ma już na swoim koncie własny teatr piosenki, z którym podróżuje po całym świecie z wieloma recitalami. Ponad ćwierć wieku piszą dla niego najlepsi kompozytorzy i autorzy tekstów. Ponownie zachwyci nas piosenkami z repertuaru m.in. Edith Piaf, Charles Aznavour, Yves Montand, Gilbert Becaud, czy Garou.

Gliwicki Teatr Muzyczny serdecznie zaprasza wszystkich melomanów.
Bilety w cenie 55zł i 60zł.

Kasia Baryn

Warsztaty literackie w ramach „Klubu Literackiego”

30 listopada o godz.16.30 Centrum Organizacji Kulturalnych Perełka organizuje warsztaty literackie w ramach „Klubu Literackiego”. W ten wieczór, „Perełka” ma zaszczyt gościć Krzysztofa Siwczyka, który poprowadzi spotkanie.

Krzysztof Siwczyk jest poetą, autorem wielu wierszy, współtwórcą grupy poetyckiej „Na dziko”, aktorem oraz recenzentem literackim.

Warsztaty skierowane są do osób, które interesują się pisaniem wierszy i prozy. W żaden sposób nie wymagane są jakiekolwiek doświadczenia w tym zakresie, czy profesjonalne umiejętności. Ich celem  jest m.in. aktywna praca nad badaniem tekstu literackiego, ćwiczenia warsztatowe, interpretacja tekstów oraz udzielanie pomocy w publikacji prozy, wierszy, recenzji w prasie literackiej i ogólnopolskich periodykach kulturalno-społecznych. Zaproszeni są wszyscy, bez względu na wiek.

Klub Inicjatyw Kulturalnych serdecznie zaprasza do „Perełki” (Filia GCOP) ul. Studzienna 6, w poniedziałki o godzinie 17.30. Szczegółowe informacje uzyskać można telefonicznie pod nr (32) 231 55 36 (pon.-pt. od 13.00 do 18.00) lub nr 885 520 278.




Kasia Baryn

poniedziałek, 14 listopada 2011

Maratony filmowe Sagi Zmierzch


Trzy największe sieci kinowe w Polsce w okolicach 17 listopada zaoferują swoim klientom wampirzą noc.


Maratony filmowe to sprawdzony i dobry sposób na przyciągnięcie widza przed ekran i zrobienie użytku ze starych części serii. Widz z jednej strony ma możliwość przypomnienia sobie niedokończonych wątków, a z drugiej okazję do zobaczenia przedpremierowego pokazu części najnowszej. W tym przypadku w czwartek, 17 listopada, o godzinie 16 w Multikinie i 19.30 w Cinema City rozpocznie się projekcja pierwszej części sagi. Następnie zobaczymy Księżyc w Nowiu i Zaćmienie. Tak aż do północy, kiedy zostanie zaprezentowane premierowe Przed Świtem cz. 1. Inną taktykę zastosowała sieć Helios - u nich maraton startuje 18 listopada o godzinie 23, by skończyć się następnego ranka, przed świtem, o godzinie 7.00.
Saga Zmierzch to twór amerykańskiej pisarki Stephanie Mayer. Popularność serii jest swoistym fenomenem kulturowym, ku niezadowoleniu krytyki literackiej, zarzucającej Mayer, brak umiejętności formułowania zdań oraz infantylność. Początkowo Zmierzch był dostępny do kupienia w sklepach mormonów (Mayer jest mormonką), jako propagujący wstrzemięźliwość seksualną oraz wartości takie jak małżeństwo, później jednak został wycofany z obiegu gdy hierarchom ichniejszego kościoła otworzyły się oczy na ciągłe erotyczne napięcie pomiędzy głównymi bohaterami - Edwardem i Bellą. 
Filmowe adaptacje sagi zbierają skrajne opinie - od entuzjastycznych ocen zagorzałych fanek do drwin męskiej części publiczności. Mimo wszystko każdy może odnieść wrażenie, że ekipa filmowa uczy się robić filmy - kręcąc je i tak każda kolejna część serii jest nieco lepsza od poprzedniej pod względem scenariusza i kwestii technicznych. Smuci jedynie pazerność producentów, którzy prawdopodobnie biorąc przykład z ostatniej części Harrego Pottera, podzielili film na dwie części, wyświetlane w odstępie roku.



ox

Komórkowi didżeje


Niedawno zmarły Steve Jobs, który zrewolucjonizował branżę muzyczną, na swojej konferencji powiedział, że muzyka towarzyszyła nam od zawsze - ta opinia zasłyszana przez kogokolwiek, kto zetknął się z nieużywaniem słuchawek w komunikacji publicznej wywołała jedynie pusty śmiech.


Trudno udawać, że słysząc komórkowych didżejów nie wiemy jak wyglądają. Nawet teraz jego/jej obraz pojawi ci się przed oczami, jeżeli kiedykolwiek miałeś z nim/nią/nimi przyjemność.  Sieć Cropp zwietrzyła interes tworząc w internecie reklamę wirusową «‪Używanie słuchawek nie boli!‬”, która jest tak właściwie, tylko ciekawostką. Nie może mieć realnego wpływu na grupę o której traktuje, ponieważ z założenia jest skierowana do innej części młodzieży. Po co sieci odzieżowej klienci bez pieniędzy w portfelu? Na ogół więc nie potrzeba wiele wysiłku by dostrzec korelację pomiędzy wykształceniem a gatunkiem słuchanej muzyki. Ale skąd te różnice? Czy to po prostu lepiej wykształcony smak? Wpływ otoczenia/rodziców? Jeśliby spojrzeć na muzykę z pragmatycznego punktu widzenia - biznesmena powinna zrelaksować, artystę natchnąć, a kibica zagrzać do walki. Więc może właśnie dlatego ci ostatni lokują swoje gusta w plemiennych rytmach? Pseudonaukowcy próbowali lansować hipotezę o wpływie muzyki na wzrost roślin. Uzasadniali to «pamięcią wody», głupstwem które ma swoje korzenie w homeopatii. Szkoda, że to nieprawda, bo wtedy mielibyśmy prawo (poparte dowodami), że jedne gatunki są “lepsze” od innych. Dwa lata temu w Wyborczej student UJ odpowiadał rozgoryczonej pani profesor, że muzyka klasyczna to niekoniecznie kompozytorzy XIII-XIX wieku, podsumował swój wywód zdaniem “słucham Pink Floyd, nie Chopina. Czy nie ma już dla mnie nadziei?”. Mozart był kompozytorem popularnym w swoich czasach, dziś wyzywalibyśmy go od komercyjnych. Wystarczyło 220 lat. Podobnie było z zespołem The Beatles.
Więc..czy za 30 lat Lady Gaga wejdzie do kanonu klasyki?!



ox

niedziela, 13 listopada 2011

Daj się wessać kulturze!


Już w najbliższy wtorek inauguracja drugiej edycji Student Art Festival. Impreza rozpocznie się o godz. 19:00 koncertem „Katowiccy jazzmani” w tamtejszej Akademii Muzycznej.

Czym jest sSAFka? Najkrócej mówiąc, dwutygodniowym świętem studentów uczelni artystycznych oraz okazją do promocją ich twórczości. Michał Mazanek, od którego rok temu wszystko się zaczęło, wpadł na pomysł organizacji festiwalu wraz ze znajomymi, będących jak on „sfrustrowanymi współczesnym życiem młodego artysty”.

Trudno im się dziwić. Takowy rzeczywiście nie ma w Polsce lekko. Często nie ma pojęcia, w jaki sposób stawiać pierwsze kroki na ścieżce indywidualnej kariery. Po otrzymaniu dyplomu z tytułem magistra sztuki nie może już dłużej podpinać się pod działalność uczelni, a dofinansowania państwowe zwykle obejmują projekty w dużej mierze bezpieczne, takie, które mogą spotkać się z powszechnie pozytywnym odbiorem. Gdzie w tym wszystkim miejsce na odrobinę ryzyka? Indywidualność? Nowatorstwo? Powtarza się jak mantrę, że artysta tworzyć powinien przede wszystkim dla siebie. Czy na pewno? Każdy artysta ma w sobie dozę ekshibicjonizmu i narcyzmu. To oczywiste, że tworzy, ponieważ wypływa to z jego wewnętrznej potrzeby, ale kto jednocześnie nie pragnie, by praca, w którą poświęciło się tak wiele serca, nie przypadła do gustu również i innym? Co komu po artyście, który nikomu nie prezentuje swoich dzieł?

„Festiwal jest jedynym takim wydarzeniem na Śląsku, gdzie spotykają się różne dziedziny sztuki i tworzą zupełnie nową jakość przedsięwzięć kulturalnych” – opisują organizatorzy. „Głównym założeniem Student Art Festival, stanowiącym o jego oryginalności i niepowtarzalności, jest szeroko rozumiana korespondencja i korelacja różnych dziedzin sztuki, której aspekty przeplatają się wzajemnie, tworząc wielokierunkowe wydarzenie kulturalne”. Warto również zwrócić uwagę na starania pomysłodawców o zmianę postrzegania Katowic wyłącznie jako ośrodka przemysłowego. „sSAFka z założenia zakłada, że jest imprezą cykliczną. Chcemy uczynić z niej projekt, który przetrwa na dłużej i przyczyni się do zmiany wizerunku miasta, które ma w sobie ogromny potencjał kulturalny”. Swoimi działaniami festiwal wspiera więc działania Katowic o uzyskanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

STUDENT ART. FESTIVAL; 15-28 listopada 2011, Katowice.
Program dostępny na: http://ssafka.pl/program/.
Na wszystkie wydarzania w ramach sSAFki: wstęp wolny.
Bezpłatne wejściówki na koncerty odbywające się na terenie AM w Katowicach od 7-ego listopada
dostępne w Informacji Akademii Muzycznej (tel. 32-77-92-100).

(cytaty wykorzystane w tekście pochodzą ze strony internetowej festiwalu: www.ssafka.pl)





Wiktoria Uljanowska

Eksplozja gazu w bloku w Gliwicach


Dziś ok. godz. 3:00 nad ranem w bloku przy ul. Słowackiego nastąpił wybuch. Policja bada okoliczności zdarzenia.

Prawdopodobnie źródło wybuchu znajdowało się w środkowym mieszkaniu na parterze trzykondygnacyjnego bloku przy ul. Słowackiego 64A. Dwie osoby zostały ciężko ranne bezpośrednio w wyniku eksplozji, kolejnych sześć obniosło lżejsze obrażenia. Piętnastu mieszkańców budynku ewakuowano. Na pierwszym i drugim piętrze powstała potężna wyrwa. Część konstrukcji zawaliła się.

Jak podaje portal gazeta.pl, „Na miejsce wezwano specjalistyczną jednostkę z Jastrzębia Zdroju z psami poszukiwawczymi. Bezpośrednio po zgłoszeniu akcję na miejscu podjęło siedem jednostek straży pożarnej”. Strażacy przeszukiwali gruzy do ok. godz. 8:00. Wtedy też teren przekazano policjantom. W samej akcji poszukiwawczo-ratowniczej uczestniczyło 12 jednostek straży pożarnej z Gliwic i okolic (Jastrzębia Zdroju, Knurowa i Zabrza), łącznie nieco ponad 40 strażaków.

Jakichkolwiek oficjalnych decyzji i oświadczeń policji można spodziewać się od poniedziałku. Ewakuowani mieszkańcy zostali obsadzeni w pobliskiej szkole, gdzie otrzymali m.in. ciepły posiłek. Miasto zaproponowało im miejsca w tymczasowych lokalach. Nikt z lokatorów budynku przy ul. Słowackiego nie zdecydował się na skorzystanie z propozycji. Schronienie mają mieć zapewnione u rodziny lub przyjaciół.



Wiktoria Uljanowska


Z ostatniej chwili:
Po godzinie 13 poinformowano o znalezieniu w gruzach męskich zwłok

poniedziałek, 7 listopada 2011

Szósta! Wstawaj!

Jak czujesz się, gdy 'pyrypyrypyry' co ranka wybudza Cię z cudownego snu? Spróbuj zmienić myślenie i urozmaicić ceremonię codziennego wstawania!



Godzina szósta rano, poniedziałek. Kolejny dzień pięknego miesiąca, listopada. Dzwoni budzik. W Twoim śnie budzik to samochód rozwożący hot – dogi. Kiedy już sięgasz po bułkę ze smaczną parówką, budzik dokonał swego. Obudziłeś się. Przewracasz się na drugi bok i właśnie wtedy dochodzi do Ciebie, że musisz wstać. Prawa noga jest już na podłodze. Pora na lewą. Są już dwie. Zaraz na nich spocznie cały ciężar Twojego ciała. Podchodzisz do okna, odsuwasz żaluzje. Myślisz – znów to samo. Szurając 'papuciami' po podłodze wchodzisz do łazienki. Następnie kuchni, gdzie jesz śniadanie, płatki. Ubierasz się, wychodzisz i wtapiasz się w tłum.

Codzienne, wczesne wstawanie przytłacza, ale możesz to zmienić. Pierwszą i podstawową kwestią jest budzik. W telefonach komórkowych dźwięk budzika może być piosenką. Jedna z teorii mówi, że ustawienie znienawidzonego utworu i położenie telefonu daleko od naszego miejsca spoczynku jest dobrym sposobem na szybkie wstawanie. Ten sposób ma pewien „gratis” - poranna gimnastyka zapewniona.

Już wstałeś. Idziesz do łazienki, robisz co masz zrobić i … spuszczasz wodę i zamykając oczy wyobrażasz sobie, że stoisz nad pięknym, górskim wodospadem! Czyż to nie fantastyczne?! Kuchnia rankiem jest nudna, więc można w niej umieścić radio. Dlaczego by nie potańczyć przy robieniu kanapek z serem? "Gdzie ten jogurt?! A, już wiem. Za sałatą." Jesz, pijesz herbatkę, bądź kawkę i wychodzisz... O czymś zapomniałeś. Chociaż w piżamie też dobrze byś się prezentował. Przyodziewasz „ubranie codzienne” i masz dwie minuty do autobusu. Przyłączasz się do ludzi z grupy „Nie spóźniam się, ja tylko lubię szybko chodzić z plecakiem”. Jesteś rozbudzony i gotów do szkoły. Dysząc, masz poczucie, że dzień rozpocząłeś inaczej i bardziej pozytywnie! GRATULACJE!





Jakub Jurkiewicz

Wtorek Bluesowy

W ramach Wtorku Bluesowego, 8 listopada w gliwickim Jazz Clubie wystąpi „Sekcja z Włoch”. Zespół powstał w 2008 roku. Sekcja ma już na swoim koncie wiele koncertów, z których publika była zadowolona. Tworzą w klimacie bluesowym i głównie jest to ich własny repertuar. Wywodzą się z różnych środowisk muzycznych. Łączy ich pasja i radość grania, perfekcja wykonania, ciekawe brzmienie i charyzma wokalisty sprawiają, że koncerty zespołu mają szczególną atmosferę i energię.


W skład zespołu wchodzą:


Adam Dawidziuk – gitara basowa
Artur Bednarek – perkusja
Sebastian Koch - wokal
Sylwiusz Krakowczyk – gitara elektryczna
Tomasz Strokol – gitara elektryczna


Bilety w cenie 10 zł w klubie.



Kuba

niedziela, 6 listopada 2011

IV Ogólnopolski Festiwal Fotografii Otworkowej

Do 30 listopada Grupa Trzymająca OFFO zaprasza do Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gliwicach na czwartą już edycję Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej.

OFFO jest Festiwalem gromadzącym twórców, którzy posługują się fotografią otworkową (pinhole photography). Jej celem jest ukazanie możliwości, jakie daje ta technika i
przybliżenie jej możliwie najszerszej publiczności.

Podczas tej imprezy będziemy mogli zobaczyć wystawy festiwalowe a także prace zakwalifikowane do I Międzynarodowego Konkursu Fotografii Otworkowej. W festiwalu udział bierze wielu autorów zagranicznych i polskich, oraz kilka grup twórczych. Będziemy
mieli również okazję podziwiać fotografie zagranicznych twórców, m.in. z Francji, Argentyny, Kanady, USA czy Ukrainy.

Udział w Festiwalu biorą uznani artyści uprawiający ten gatunek fotografii – członkowie Związku Polskich Artystów Fotografików, Artyści Fotoklubu Rzeczypospolitej Polski, wykładowcy uczelni artystycznych, oraz artyści Międzynarodowej Federacji Fotografii Artystycznej F.I.A.P.

Całość festiwalowych materiałów ujęta zostanie w elektronicznym katalogu, który dotyczy między innymi technicznych uwarunkowań budowy camery obscura, czy kwestii związanych z historią fotografii.


Harmonogram IV OFFO:

Poniedziałek, 7.11.2011, godz. 18.00
- Wernisaż wystawy „Machina 2” Witolda Englendera oraz prac Philippa Wernera i
Szczepana Bonalskiego (Galeria Na Strychu, Starochorzowski Dom Kultury – Chorzów).

Wtorek, 8.11.2011, godz. 18.00
- Tandem Fotograficzny „KASZUBY” - Jakub Kaszuba i Krzysztof Sowa, wernisaż
wystawy „Fabryka słońca” + pokaz multimediów (Galeria Gawra PiMBP, Racibórz).

Środa, 9.11.2011, godz. 18.30
- Wernisaż wystawy zbiorowej: Andriy Dzugaev - Ukraina, Lena Källberg - Szwecja, Bob St.
Cyr - Kanada, Peter Wiklund - Szwecja „Dreamscapes”, Barbara Englender „Szkło”, Witold
Englender „Machina” (Galeria Katowice ZPAF, Katowice).

Poniedziałek, 28.11.2011, godz. 18.00
- Wernisaż wystawy „Lustro, lustro” Jakuba Kaszuby i wystawy „Moje wyspy” Krzysztofa
Sowy (Galeria Gala, Miejski Dom Kultury Batory, Chorzów).

Wtorek, 29.11.2011, godz. 18.00
- Finisaż Festiwalu (Muzeum Śląskie, Katowice)




Kasia Baryn

"Morderstwo w hotelu". Spektakl Teatru Capitol z Warszawy

25 listopada, na deskach Gliwickiego Teatru Muzycznego odbędzie się spektakl Teatru Capitol z Warszawy, pt.: „Morderstwo w hotelu”, w reżyserii Jerzego Bończaka. Miłość, przyjaźń i intryga… pieniądze, i morderstwo… Magdalena Wójcik, Jerzy Bończyk, Jacek Borkowski – tak najkrócej można napisać o „Morderstwie w Hotelu”.

„Morderstwo w Hotelu” to bardzo dobrze zagrana komedia, która spełnia swoją rolę. Jest to zasługa aktorów, ich gry. Zbudowali swoje postacie w taki sposób, że widz im wierzy. (…)Jeszcze pragnę zwrócić uwagę na profesjonalizm aktorów.(…) Muszę przyznać, że nawet najlepsi aktorzy, z dużym doświadczeniem zawodowym, mogą poddać się czarowi chwili, komizmowi sytuacyjnemu i przekroczyć granicę fachowości w swoim zawodzie. Na tle zespołu, wybiła się jednak Magdalena Wójcik, która była opanowana i do końca wierna kreowanej postaci. Chapeau bas dla Magdaleny Wójcik!” – pisała Katarzyna Jaroszewska w swojej recenzji.

Wyrażenie: „umrzeć z miłości” nabiera zupełnie innego znaczenia, gdy widzimy w jaki sposób w tej zabawnej opowieść o miłości, pragnienia bohaterów przekształcają się w
żądzę mordu. A wszystko to dzięki efektownej stylistyce i fabule, która przyciągnie uwagę niejednego miłośnika teatru.

Bilety w cenie 55 zł i 60 zł.



Kasia Baryn

sobota, 5 listopada 2011

Hipnotyzujący Bałdych

Już jutro w katowickim Jazz Club Hipnoza wystąpi Adam Bałdych ze swoim kwartetem Damage Control. Start o 20:00.

Adam Bałdych to polski skrzypek, kompozytor i producent muzyczny oraz coraz bardziej uznawany autor muzyki teatralnej, na stałe mieszkający w Nowym Jorku. Występ w Katowicach z autorskim projektem Damage Control zbiega się czasowo z promocją
najnowszej płyty lidera, Magical Theatre, w sklepach dostępnej od 15 października.

Przez wielu uznawany za nadzieję wiolinistyki jazzowej, zachwyca ekspresyjnością, świeżością i energią. Ze względu na sceniczny temperament często nazywany Diabłem. Mimo młodego wieku (rocznik ’86) zdążył wykształcić indywidualny, dojrzały styl gry. W jego twórczości nie brakuje żywiołowości i siły, pełna jest także odniesień do kultury słowiańskiej i polskiego folkloru. Koledzy-muzycy z zespołu opisywani są przez samego artystę jako jedyni w swoim rodzaju. „Muzyka skrojona jest dokładnie pod każdego z nich. Wnoszą do niej coś tak indywidualnego, że jest po prostu cudo” – opowiada z uśmiechem, a z jego entuzjazmu bije radość tworzenia. „Poza tym to również grupa świrów, przez których muszę raz na jakiś czas płacić za dodatkowe sprzątanie pokoju hotelowego.”

Dla kogo taka muzyka?„Zarówno dla tych którzy pomimo ostrzeżeń, lubili za młodu wkładać palce do ognia jak i dla tych, którzy cenią magię obcowania z niezwykle wyrafinowanym brzmieniem. W Damage Control trampki pasują idealnie do garnituru i odwrotnie”. Osobiście po przesłuchaniu Magical Theatre dochodzę do wniosku, że wszyscy choć trochę wrażliwi na urok jazzu znajdą tu coś dla siebie. To solidny album z porcją naprawdę dobrej muzyki, którą powinien docenić po prostu każdy.

Zauroczona klimatem krążka zachęcam Was do zajrzenia w niedzielę do Hipnozy – bo zwyczajnie warto. Nie na darmo zarówno współpracujący z nim artyści jak i krytycy nie szczędzą mu pochwał. Urszula Dudziak przyznała kiedyś, że Bałdych zrobił na niej piorunujące wrażenie. „Tak oryginalnego skrzypka nigdy nie słyszałam. Moim zdaniem przejdzie do historii jazzu”. Z kolei Filip Łobodziński z „Newsweeka” w jednej z swoich recenzji stwierdził szczerze: „album kwartetu Damage Control pod wodzą gorzowskiego wirtuoza rozłożył mnie na łopatki”. O słuszności tych zachwytów możecie już jutro przekonać
się sami.

ADAM BAŁDYCH DAMAGE CONTROL QUARTET :
Adam Bałdych (skrzypce)
Dana Hawkins NYC (instrumenty perkusyjne)
Piotr Orzechowski (pianino)
Andrzej Święs (kontrabas).


Jazz Club Hipnoza
pl. Sejmu Śląskiego 2, Katowice
godz. 20:00; wstęp: 25 zł





Wiktoria Uljanowska

Obrysowując cień

Pamiętacie Ewę Kuryluk? Czytelnia Sztuki nie poprzestaje na zostawieniu wystawy „Konik w Gliwicach” samej sobie. Już jutro o 17:00 w Willi Caro odbędzie się projekcja filmu dokumentalnego o twórczości artystki „Na cętce źrenicy”.

Dokument w reżyserii Andrzeja Titkowa, nakręcony dla TVP2, to intymny portret Kuryluk, opowiadającej o zarówno przełomowych wydarzeniach w jej życiu, jak i pozornych błahostkach, ciepłych wspomnieniach z czasów dzieciństwa i studiów. Mamy szansę dowiedzieć się co nieco o jej najbliższych, grudach na drodze działalności artystycznej, a także trudach i blaskach opieki nad chorym psychicznie bratem. Forma zwierzeń potęguje wrażenie prowadzenia szczerego dialogu z każdym widzem z osobna. Dla tych, którzy mieli w zeszłym miesiącu szansę uczestniczyć w jednym z prowadzonych przez Kuryluk
wykładów, taka otwartość z pewnością nie będzie niczym nowym.

Film został nakręcony w ramach przygotowań do retrospektywy otwartej na warszawskiej Zachęcie w styczniu 2003 r. Gorąco zapraszamy.

Czas projekcji: 45 min, wstęp wolny.

Willa Caro, ul. Dolnych Wałów 8a, Gliwice
Wystawa „Konik w Gliwicach” w Czytelni Sztuki do 27 listopada.




Wiktoria Uljanowska

wtorek, 1 listopada 2011

Mów, a ja posłucham

Z pewnością kiedyś widziałeś kogoś, kto mówi do samego siebie. A teraz przyznaj się, że Ty też to robisz! Wcale nie znaczy to, że postradałeś zmysły.

Pewnego październikowego popołudnia, kiedy stałem na przystanku czekając na „busa”, do rozkładu jazdy podeszła pani wyglądająca na około czterdzieści pięć lat. „ Mam o szesnastej piętnaście, także powinnam zdążyć.” - powiedziała do siebie i odeszła, kierując się w stronę sklepu. Wtedy to zacząłem zastanawiać się czy ma słuchawki w uszach. Krótko ostrzyżone włosy kobiety pomogły mi w stwierdzeniu, że słuchawek nie ma. „Gada do siebie” - stwierdziłem, ale szybko zdałem sobie sprawę, że nic dziwnego w tym nie ma. Sam czasami łapię się na tym, że mówię do siebie. Ośmielę się też napisać, iż każdy to robi. Niezależnie od sytuacji zdarzy się skomentować wydarzenie, czy zachowanie. Jest to mniej lub bardziej odruchowe i kontrolowane. Czasami wygląda to zabawnie, a czasami mniej. Bardzo często osoby zdenerwowane nad sobą nie panują. W przypływie emocji wyrzucają słowa, których później żałują. A wszystko dlatego, że wypowiedziały głośno niechciane słowa i myśli.

Na pewnym forum internetowym znalazłem wypowiedź Marty4342 :

Z wiekiem zaczęłam do siebie mówić na głos,ale tylko wtedy gdy byłam na osobności. Na dzień dzisiejszy mówię do siebie codziennie (wciąż jest to tylko wtedy, gdy jestem sama). To co mówię jest jakby przerobieniem wydarzeń, tego co mnie trapi, wyrzuceniem z siebie emocji.” Okazuje się, że wielu ludziom wydaje się, że są inni, dziwni. Szukają odpowiedzi na forach internetowych, gdyż jest to temat wstydliwy. Internet pozwala pozostać anonimowym i daje odpowiedzi na wiele pytań. Poprzez wspólne doświadczenia powstają więzi międzyludzkie. Na samym facebook'u pod hasłem „mówię do siebie” ukazało się 13 grup, w każdej co najmniej dziesięć osób.

Zdaniem specjalistów ludzie, którzy prowadzą monolog potrafią szybciej rozładowywać napięcie nerwowe, a co za tym idzie są również mniej agresywni. Amerykańscy naukowcy przeprowadzili kiedyś pewien eksperyment. Poprosili, żeby dwoje ludzi zagrało w grę komputerową. Osoba, która głośno analizowała swoje posunięcia radziła sobie znacznie lepiej. Coś w tym jest. Postanowiłem sprawdzić siebie, robiąc zadanie z matematyki. Jeden przykład zrobiłem milcząc, a następny na głos wypowiadając obliczenia. Wyniki były dobre, z tym, że drugi przykład zrobiłem o wiele szybciej. Przypadek? Nie sądzę. Lepiej myślało mi się, kiedy „mnożyłem przez nawias” głośno. Ciekawe, co powiedziałaby pani , gdybym zastosował to na sprawdzianie z matematyki...

Stwierdzam, że mówienie do siebie pomaga. Niekoniecznie dobrze wygląda to w sklepie, kiedy zastanawiamy się, który makaron wybrać. Jednak w zadaniu domowym z języka polskiego lepiej poruszać językiem i bardziej się skupić, niż milczeć jak zaklęty. Poradzimy sobie znacznie lepiej i nauczyciel będzie z nas zadowolony. Zatem, mówmy do siebie, moi drodzy!




Jakub Jurkiewicz