Po raz pierwszy w swojej karierze Pedro Almodóvar - mistrz współczesnego kina - pokusił się o zekranizowanie książki. Innymi słowy, o kradzież genialnego pomysłu, który nasunął się autorowi niepotrafiącemu go przynajmniej w połowie wykorzystać. Kryminał "Tarantula" Thierry'ego Jonqueta to typ książki, która popularność zdobywa dopiero po wydaniu filmu na niej opartego. Książkowe płaskie, jednowymiarowe postaci u Almodóvara nie dają się już moralnie jednoznacznie sklasyfikować. Tym co łączy oba dzieła jest w dużej mierze ostateczna niespodzianka, do której przygotowują nas autorzy przez 6 fabularnych lat. W eklektycznym domu doktora Ledgarda - Frankenstein'a XXI - hiszpański reżyser portretuje głównie kobiety zgodnie ze swoim zwyczajem - jaskrawo pokazując skomplikowaną sieć myśli i emocji - ale w pewien sposób możnaby uznać "Skórę.." za film kostiumowy. Almodóvar wydaje się zafascynowany nauką - nową religią naszych czasów, ale nie moralizuje i skupia się na filmowym kunszcie, nie kierując w stronę widza jakiegokolwiek jasnego przesłania. Osiemnasty film w dorobku reżysera to odważne sceny młodzieńczej miłości w lesie i przewijające się już w poprzedniej twórczości obyczajowe wątki homoseksualne. Kirk Honeycutt, dziennikarz The Hollywood Reporter zauważył, że tylko ktoś tak utalentowany jak Almodóvar mógł wymieszać tak przeciwstawne elementy bez psucia całego filmu. Od strony aktorskiej - powrót do korzeni. Główne role należą do wielkich powracających - pięknej Eleny Anaya’i, momentami łatwej do pomylenia z siostrami Cruz i Antonio Banderasa - który w wieku 19 lat rozpoczynał karierę u tego samego reżysera. Ten drugi powraca do Almodóvara po 21 latach, nie próżnując także u innych - wystarczy wspomnieć niedawny hit Allena “Poznasz przystojnego bruneta”.
Almodóvara zawsze kręciło pojęcie tożsamości. Swoje przemyślenia na temat tego, czy doświadczamy pełnego człowieczeństwa jako jedna płeć zawarł w 117 minutach dobrego kina. W Polsce i na świecie “Skóra..” otrzymuje identyczne noty wahające się w okolicach 8 na 10 punktów. Polski dystrybutor - firma Gutek Film - reklamuje film na Śląsku zdecydowanie mniej niż w stolicy, tym bardziej jest okazja, by zobaczyć go w pustej sali kinowej.
ox
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz